Podziwiamy skoczków – szczególnie naszych – którzy fruwają nad zeskokiem, by wylądować gdzieś daleko, gdzie prawie nie sięga wzrok. Tymczasem nie osiągaliby takich wyników, gdyby nie narty, które są ich wiernymi kompanami. Poświęćmy więc nieco miejsca nartom do skoków narciarskich.
Od drewnianych desek po dzisiejsze narty
Pierwsze skoki na prymitywnej skoczni oddano w pierwszej połowie XIX wieku. Ktoś powie, że to już historia. Ale gdyby nie te niepozorne początki, nie mielibyśmy skoków w ich dzisiejszej formie. Za kolebkę skoków narciarskich uznaje się Norwegię. Tam powstawały pierwsze skocznie, na których można było oddać skoki aż… za 10 metr. Wówczas to było coś, zważywszy na warunki sprzętowe oraz infrastrukturę, i skoczyć nawet kilka metrów było niemałym wyczynem. Tym bardziej, że nie mieli kasków, zastępowały je… czapeczki, fasonem nadające się może dla krasnoludków. Niemniej sporty zimowe miały wówczas wiele czaru…
Skakano wtedy na prostych nartach, które dziś uznalibyśmy za dwa kawałki drewna (a pamiętajmy, że drewno jest stosunkowo ciężkie). Przez kolejne dziesięciolecia doskonaliły się. Zmieniał się również styl, choć bardzo powoli, obecny obowiązuje dopiero od lat osiemdziesiątych. Jego prekursorem i wynalazcą był Jan Boklöv. Obecnie możemy podziwiać długie i smukłe egzemplarze, ale to jeszcze nie koniec, wyścig technologiczny trwa w najlepsze.
Narty do skoków – wymagania
Oczywiście nie jest tak, że skoczek zakłada jakie chce narty i staje w nich do zawodów. Obowiązują bowiem dość surowe restrykcje. Po pierwsze – swoją długością nie mogą przekraczać 145% wartości rozmiarów danego zawodnika. Stąd też wyżsi mają odpowiednio dłuższy sprzęt – co ma swoje plusy i minusy…
Po drugie – jeżeli BMI sportowca jest niższe niż 20,5, to jego narty należy skrócić. Po trzecie – narta w górnej części może mieć szerokość 11,5 cm, zaś przy wiązaniach: 10,5 cm.
Po czwarte – ciężar nart, otóż na każdy jej centymetr może przypaść 10 g. Zatem, przykładowo, narty o długości 2,5 metra powinny ważyć nie więcej niż 2500 g.