Od lat latamy do Turcji na wczasy. Przeważnie wtedy, gdy w Polsce panuje ziąb i zimno nam w uszy. Chcemy się wygrzać, więc kierujemy się w stronę popularnych kurortów plażowych. Ale w ostatnich latach pojawił się nieco odmienny trend. Nie chcemy skwierczeć na słońcu i spoglądać w niebo przez przyciemnione szkła, a zamiast tego w pełnym rynsztunku szusujemy po stokach i radujemy się białym szaleństwem.
Czy Turcja słynie z kurortów narciarskich?
No, może nie słynie, ale dla koneserów nart nie jest to całkiem nieznany kierunek. W Turcji mamy 284 kilometrów tras, a na wyżej położone wjedziemy wyciągami, tych z kolei jest 131.
Które ośrodki są szczególnie godne polecenia? Dzisiaj nie omówimy wszystkich, gdyż zajęłoby to zbyt wiele miejsca, skupimy się za to na dwóch, które wybraliśmy nie bez powodów.
Ośrodek Konakli
Zaczynamy od opcji ekonomicznej, czyli dobrej, jak to się nieraz mówi, na każdą kieszeń. Ośrodek narciarski Konakli mieści się we wschodniej Anatolii. Do dyspozycji oferuje się nam 22 kilometrów tras, na które wjedziemy którymś z sześciu wyciągów. Są one rozmaicie ukształtowane, zatem każdy będzie mógł sobie pojeździć. Chociaż większość tras (około 59%) przeznaczonych jest dla mistrzów nart, nieco mniej dla średniozaawansowanych (14%) oraz żółtodziobów (27%).
Erciyes-Kayseri
Kilkanaście kilometrów od miasta Kayseri znajduje się malowniczo położony kurort narciarski. Znów musimy udać się do Anatolii, lecz tym razem do jej centralnej części. Omawiany ośrodek jest najwyżej położonym tego typu obiektem w Turcji i jest też największy pod względem powierzchni, Mamy 55 kilometrów stoków, najwyżej położona trasa znajduje się na 3 346 metrze. Większość stoków polecanych jest średniozaawansowanym (42%), a następnie amatorom (36%) oraz wyjadaczom (22%).
Ale warto się tam wybrać choćby ze względu na same widoki.